Geoblog.pl    mexico    Podróże    Indie 2010    Biali na styl indyjski, a więc dzień 3
Zwiń mapę
2010
25
kwi

Biali na styl indyjski, a więc dzień 3

 
Indie
Indie, Margão
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7052 km
 
Cudowny dzień :) wszystkie moje dolegliwości minęły i wstaję jak nowo narodzona. Wracam zadowolona z porannej jogi i napotykam na Tomka, który się nie może podnieść z łóżka. Czuje się fatalnie i jak twierdzi – dopadły go dolegliwości związane z adaptacją do środowiska. Śmiem twierdzić, że to raczej efekty wczorajszej nocy z dużą dawką piwa, ale to teoria tylko na mój użytek ;-)

Wynajmujemy skuter i jedziemy na rozpoznawczą wycieczkę do Margao. Przed wyjazdem przez Internet znalazłam tam właśnie centra jogowe, w których mogłabym poćwiczyć. Najbliżej naszego hotelu, jakieś 20 km. Wsiadamy na naszego bajka i pomykamy. O ile po prostej drodze nie ma kłopotu, o tyle gdy zbliżamy się do krzyżówki lub ronda Tomek czuje lekki niepokój (oczywiście stara się go ukrywać). Rzeczywistość prostuje moje wyobrażenia – wydawało mi się, że Margao to tylko nieco większa wioseczka, tymczasem wygląda na całkiem sporawych rozmiarów miasto, szczególnie pod względem ruchu. Tankujemy i zauważam, że stacja benzynowa to jedyne miejsce w tym kraju, w którym można być pewnym, że ceny dla białych są identyczne jak dla tubylców.

Parkujemy w centrum. Z daleka widać Nescafe, więc idziemy na kawę. Cappuccino obrzydlistwo – nie czuć kawy, czuć aż nadto cukier (co ciekawe sprzedawca chce mi dać jeszcze saszetki z cukrem). Tomek ocenia że to inka z mlekiem.
Przy ladzie dwóch cwaniaczków. Jeden młody całkiem przystojny oznajmia, że zna numer rejestracyjny naszego skutera i wie, skąd jechaliśmy. Widział nas wcześniej – sobie wytłumaczyliśmy. Jesteśmy jedynymi białymi w tym mieście (przynajmniej na to wygląda), więc nietrudno nas nie zauważyć, zdążyliśmy zjechać z głównej drogi i dłuższą chwilę nam zajęło szukanie stacji i tankowanie, więc jakoś jest możliwe, że nas widział i zdążył tutaj przyjść :) Tym niemniej czujemy się jakoś dziwnie, szczególnie, że drugi z gości z wszczepionym czipem do komórki komentuje z uśmiechem, że młody przystojniak nas śledzi :)
Wyruszamy w drogę powrotną i tu znów ciekawa rzecz. Na jednym z ostrych zakrętów (gdzie ruch jak cholera) jakiś facet rzuca z pobocza kamyki pod koła pojazdów po wewnętrznej. Gdy dojeżdżamy zagadka się wyjaśnia: roztopił się asfalt i jest bardzo ślisko, więc facet usiłuje jakoś to zasypać.
Po drodze zatrzymujemy się przy lokalnym sklepie z goańskimi meblami artystycznymi. Nie specjalnie przy sklepie, bo naszą uwagę przykuły sterczące z bagna albo przynajmniej mocno zarzęsionego stawu krowie łby i stojące na nich ptaki. Robimy im zdjęcia i w tym czasie na balkonie budynku za nami, z wysokiego piętra jakiś młody tata pokazuje nas swojej córeczce :) Machamy sobie. Do sklepu nie wchodzę, ale na zewnątrz zachwyca mnie portyk (? nie wiem jak go nazwać), z pięknie rzeźbionymi figurkami (na załączonym zdjęciu).

Dzień kończymy rozluźniającą kolacją na plaży. Podczas gdy Tomek zachwyca się ryżem i umiejętnością przyrządzania kurczaków, a ja przepysznym dalem (zupa z soczewicy) z nanem okraszonym masłem i czosnkiem (lokalny płaski placek z mąki i wody), w niedalekiej odległości od nas widać sztuczne ognie na plaży - na tyle blisko, by je widzieć i na tyle daleko, by widzieć je w całej okazałości :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mexico
Aneta Magda
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 32 wpisy32 9 komentarzy9 222 zdjęcia222 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.04.2010 - 08.05.2010
 
 
09.03.2009 - 30.03.2009