Geoblog.pl    mexico    Podróże    Indie 2010    Szósty dzień, czyli podglądanie krabiego życia
Zwiń mapę
2010
28
kwi

Szósty dzień, czyli podglądanie krabiego życia

 
Indie
Indie, Cansaulim
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7076 km
 
Ludzie
Kończy się sezon, bo temperatura ciągle wzrasta, choć już teraz jest piekielna, i niebawem zaczyna się pora deszczowa. Powinna rozpocząć się w czerwcu, choć mamy dwie sprzeczne relacje. Trevor w samolocie informuje nas, że w zeszłym roku pora deszczowa zaczęła się bardzo późno i szybko skończyła, a pan taksówkarz mówi, że nic podobnego – że czas deszczu wcale się nie skraca, ani nie przesuwa. Dodaje, iż pora deszczowa na Goa oznacza, że deszcz pada rankiem, najpóźniej do 10.00. Tomek komentuje, że to super, bo przynajmniej w chłodzie jako takim można dłużej pospać. Tak – zgadza się pan taksówkarz – tylko nigdy nie wiadomo, czy na dom nie spadnie drzewo. A domy są tutaj raczej mało odporne na duże uderzenia.

Pora deszczowa oznacza również koniec zarobków. Przez 6 miesięcy – od października do marca – ludzie żyjący z turystów zarabiają tyle kasy, że są w stanie się utrzymać przez cały rok. Kelner z shack’a najbliżej hotelu już od 5 maja (bo wtedy likwidują całość, co do jednego pnia muszą wszystko sprzątnąć z plaży) będzie miał więcej czasu dla rodziny i na domowe obiadki. Oczywiście będzie szukał jeszcze jak inni dorywczego zajęcia, ale kokosów już z tego nie będzie.
Uruchomienie takiej plażowej restauracji na sezon wymaga zakupu dwóch licencji – na sprzedaż alkoholu i na prowadzenie plażowej gastronomii – kosztujących łącznie 90 tys. rupii. Teraz po sezonie, gdy praktycznie jest już martwo, dzienny utarg spokojnie wynosi ponad 10 tys. rupii dziennie.
Dla porównania przykładowe ceny:
• roti (indyjskie pieczywo) – 10 rps
• naan (jw., ale z dodatkiem mleka i jaj) – 50 rps
• dal (zupa z soczewicy) – 150-180 rps
• piwo Kingfisher 0,6 l – 60-70 rps (w hotelu – za 0,33 l 150 rps)
• lampka wina – 180-250 rps (w hotelu – 450 i więcej)
• krewetki tygrysie – 350-700 rps
• homar (duży) – 1600-2000 rps

Piwo sprzedawane jest w jasnych butelkach, bardzo świeże (bo np. udało się Tomkowi dostać butelkę kapslowaną 10 dni wcześniej) i do sprzedaży tylko na terenie Goa (odkrywamy, że jest to kwestia podatków, bo na etykiecie jest adnotacja, że nie można rozprowadzać na terenie Maharashtry, bo nie zostały pobrane tamtejsze podatki).


Zwierzęta
Na plaży oprócz ludzkiego życia, mocno zamierającego (często nie ma na niej niemal nikogo), toczy się życie zwierząt. Psy chodzą samodzielnie lub stadami, przylepiając się do przechodzących lub siedzących przy barze ludzi. Jakoś tak się składa, że bardzo lubią Tomka i z ogromnym upodobaniem układają się u jego stóp.
Obserwujemy zachowania krabów i krabików, których jest od zatrzęsienia. Kopią swoje norki (bardzo głębokie) uważając na ludzi i wrony. Nie mamy kompletnie pojęcia o ich zwyczajach, a po długich codziennych obserwacjach nabieramy ochoty na bliższe się im przyjrzenie. Tymczasem uważamy idąc by nie nadepnąć któregoś, co nie jest proste. Te najmniejsze są ogromnie ruchliwe i albo uciekają w tempie błyskawicy jeśli są na suchej powierzchni, albo zgrabnie tylnymi odnóżami zakopują się w piasku gdy spływa fala, która je przyniosła. Większe dostojnie kopią głębokie dziury w większej odległości od morza.

Ciekawostki hotelowe:
• jako element pokoju mamy prysznic na świeżym powietrzu – nieduże pomieszczenie tylko z wejściem od łazienki hotelowej, z podłogą wyłożoną kamyczkami i brakiem sufitu; w tym prysznicu temperatura wody nie jest regulowana i - jak na tutejsze warunki - jest zimna,
• w publicznych toaletach (na terenie hotelu) wyłożone są maleńkie ręczniczki do wycierania rąk – pomysł jak dla mnie genialny :)
• sprzątanie pokoju mamy raz dziennie, a czasem i dwa razy; przychodzi też pani z koszyczkiem z jabłkami (lub czasem gruszkami), pan pytający czy coś nam zabrać do prania, pani, która usiłuje sprawdzać nam hotelowy barek… gdy na początku dowiedziałam się o magicznym czerwonym przycisku oznaczającym „nie przeszkadzać” byłam przekonana, że to nadmiar dbałości o prywatność; szybko zmieniam zdanie :)
• tak jak jeżdżą po ulicy, tak i na hotelowych traktach Hindusi mają tendencję do chodzenia po lewej stronie,
• wyliczamy, że płatność za nasze dwa tygodnie pobytu w hotelu jest równowartością miesięcznej średniej pensji 40 pracowników na Goa (lub pensją dla jednego z nich na prawie 2 lata),
• „good morning sir” słyszymy każdego ranka, mimo, że idziemy we dwoje :) wszystko cokolwiek wymaga jakiejś decyzji kierowane jest do Tomka, nawet pytanie o uzupełnienie kawy/herbaty przy śniadaniu; czuję się tutaj jak dodatek do faceta, a raczej jak pet w World od Warcraft (patrzą na mnie, ale rozmawiają raczej dopiero wtedy, gdy się włączam do rozmowy); niesamowite dla mnie było to, że przy wieczornej kawie, gdy siadamy do stolika kelner przysuwa krzesło Tomkowi, podczas gdy ja siadam samodzielnie; i nie zdarza się to tylko jeden raz i jednemu kelnerowi (Tomek drugi raz tego nie zdzierżył i przerywając kelnerowi ten proces pomaga mi usiąść :)),
• kobiety pracujące w hotelu wykonujące najniższą pracę (dbałość o zieleń) w ogóle nie patrzą na gości i nie odzywają się; mają za to przepiękne bransoletki na stopach :)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mexico
Aneta Magda
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 32 wpisy32 9 komentarzy9 222 zdjęcia222 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.04.2010 - 08.05.2010
 
 
09.03.2009 - 30.03.2009